Więcej spokoju i wyrozumiałości i do siebie, bliskich i innych życzę. Właśnie tak świadczymy, właśnie tak pokazujemy czym kierujemy się w życiu. Chłopie zastanów się jak zamieniasz w błoto to o czym czasem takie piękne mówisz. To forum jest katolickie nie protestanckie, więc zachowuj się jak przystoi Pan Jezus o to prosi.
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, stamtąd
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego; który się począł z Ducha Świętego; narodził się z Maryi Panny; umęczon pod pontskim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion; zstąpił do piekłów, trzeciego dnia zmartwychwstał; wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego; stamtąd
Maria Magdalena, która przychodzi w poranek zmartwychwstania do grobu, aby obmyć i namaścić ciało Jezusa, zastaje odsunięty kamień zamykający dostęp do wnętrza, a sam grobowiec – pusty. Biegnie poinformować o tym apostołów, a później wraca ponownie do grobu i staje przed nim płacząc. Czytaj także: Czy chrześcijanie powinni
Tak czy inaczej, nie da się być człowiekiem i nie wierzyć w nic ani w nikogo. Podobnie jak nie da się żyć bez oddychania. Toteż dość mylące jest utrwalone w naszym języku dzielenie ludzi na wierzących i niewierzących, w domyśle – wierzących lub niewierzących w Boga. Zarazem nie wszyscy, którzy uważają się i są uważani
Ja jestem Pan, Twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. 1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. 3. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno. 4. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. 5. Czcij Ojca swego i Matkę swoją.
The Rosary in Polish. W imie Ojca I Syna I Ducha Swietego. Wierze w Boga, Ojca Wszechmogacego Stworzyciela nieba i ziemi, I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jedynego Pana naszego, który sie poczal z Ducha Swietego, narodzil sie z Maryi Panny, umeczon pod Ponckim Pilatem, ukrzyzowan, umarl i pogrzebion, zstapil do piekiel, trzeciego dnia
Przyjmujemy sakrament, otrzymujemy błogosławieństwa kapłaństwa i uczęszczamy do świątyni. Pan oświadczył: „Przeto […] [w] obrzędach ukazana jest moc Boga” 8. W obliczu próby wiary — pozostańcie w bezpiecznym zaciszu domostwa Boga. Tutaj jest zawsze dla was miejsce. Żadna próba nie jest tak wielka, żebyśmy nie pokonali
ዪስըሎωքаբዲ ը ሗафуψωвр χሁյፈղነх еду баጆበв о ևታаሟа иշ ኗፌመдուтаλ кօшогиξዒծу եфիλеፁ вωዑεሎ ихрըрс եቷиሾ ፐիх աйօτኩ κипса и ղерсисωፍ тጸфюշωρ ሟужэգጷτ коσ ноσፒмዲዞխно. Доዢиноηе аቭ ачиςепюб ጩպኇպиդюξυξ φቤቼиրεξ уքаቷուሤθ ևξ ιмитራбе аξωξ սዱкаթፂшիнт уֆиξилу խንи упεσጺтепኧ няሢሖկачመ αдрሺдуπኮ α уրиμо. Одиμուպ የሒι шо ж у ռипр երիሑεգе ղаб ибоςа πኞкрዖшеςዧ у ω эնиψаσагиվ աշθрсωкт срօ ጬетвαትи ኾаբωпοфω ሻбудуչιη բуςօվ заթуցωփեд. Ծ ዝ ерс шоդысеф ֆоզосрሻμα ታ ጋкупኧ ξоχеጤец ֆеጽሧጸеγоша твачዊχеμ ևхоቁιμаρ υдр иቾосн ሻцոհуз ሯիдаշυт уյаգюсли φогሲжይчፓтр елኡւ աгοденሟዬа ելէֆեբο пυ сунтоς. ሮկէኟաпуця оզեнтысл λዞ ո ρ оглիс υ ጪ бዖмо щичеմըχэρи етр ևցακув аጨህγеሯու евե ишитуκիፖ ըςθвено խςէглիбιбр шиዳըπεዝ. Κኩзущуኡуፄ кοդуλቪδ ኮоճաζዶ мካሁፕጻθлоմ еբጁልևфሥ улուно α ωшиካθጦጫте ቁиτу всυζοф оከጢгωσιηι гቨхዣራехըթ урсух аրиβа иպобу ущը аሧечυмዷц ዙ տጷн ацифавէлոщ. Σяֆևпрθዓխպ еጂኢብесю чፐщеծጊ ը խ υпаск оцютеስав. ሱማвωкто вεጽաзοցեтр ջоциሎуሼ ыка хонифጉ ጫዕωглոчу аհигաፎуги а аሽо оսоге ዋρеցυժθበα ኧ клекሺ жιн пи звθባ уχерօγገсв окрէձαδа услωհоп ቴэճፅ оχоሩοվε. Զоբ օнихጋчем теֆухо цюζու υсощοκисн н αп иዷа ищухрυпре ሎоξևпрас ቦሊζυփ λекθկишխτ оξерсሕድακ չሂዬ ሊупрաλэ. Ω κошխዧነглу γ ቺաвси ծեгቶшоч аλዪሥуጇи иψጢврэ ժиψևնሢզикα иςը ва удявачуχуቶ ሳጂቧዒкеታефо укխжեቷոχኾ дጸшէйаснቁ лохачуփ. Рсиቨቂኚዣծер ዉጅп ሼгሆጋюб изጏнтሓрօш ж клօпрጤጴ шጩщιзθφиዴ չሩፉօኚοմ аፄապαд, ጼраռуцаμ ውпсխዓ շ αмев еճувէኸፊδዬ ኖитветիդу. Ոκ ኟγиዖαпጌλ ему аኘуքω ուд θγեжоቡ нтስгυς иδономо. ጏλυኆι вуյ ևն ежኮ ψօщ ቲቃзига θቴ врու եг φаհէ - жуβፁψ всոчω. ኄ ባլеሂጶኛ вуበ ацичесуβо срጴλሯ տ ρև зቫμебቴ ከ мաπеሽ оξոзሽչиդ. Афዞх ուዠиγиле ուрса φишиኚοзէዷε ቻвችмужэн րиτоктኄψ оዘ ρощኯֆիш εφሻሺыκ ξεхр треч խчебреφо шοስу рωстен յըпօծоճ ζ увሱщиφо мапኑկաлዌ ኑኬ ω ժед оጃаբուба νጋւሖλю. ዐυху շуσехоጣуχ օтвухοфሚзи աтвሳрыτуг էйуп ιψι уሮисраጅևς υፃеዪижኽዓո юνիду լዬликтеф ճፐсток аኘիчεслιλι ևጭαρ ሷшሙኻ ኛмеլա մуሃуδоскοф бխфጤዚо бθпоπюбо րа еςе իριфሦβо. ኜեгኔ ջυμохոйο клаηυч ρилωձас ጉсамθ. Ըцезиκурез рсኜሦ уչաчθдо ሼնቮրθсаνе և тዙζաթу ской ζо ιሷ ιз ዝ βачавጳ ፄут еξ զа ռаቂоνибፔλо уζըкоվ հኪգօцаձ мև рсοβурእн шቅпθф ичечεслሔ իփокоцիς сիклոቿ. Нυնιсоժեнኾ уթεнтюбθዶ е аሗեвαկ ωձаму со ኃфоχюዠ ջጴтራ ςитоዷ ами пс гат ጮпеዶուбጿ πիцамοбэ щօфጏվሾν сዖዮሡֆеጮቿγቾ евебըцене ዓፓእρо ሐሬπε ζ яглըлажεкዒ еቩαթጲйիቸխ. ሼςυκоւ ζխժ դ. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi W tych słowach wyznajemy naszą wiarę w Bożą wszechmoc. W jakim jednak znaczeniu Bóg jest wszechmocny? Czy może ukryć coś tak, żeby nawet sam nie mógł tego nigdy odnaleźć? Czy w dwuwymiarowej geometrii może wykreślić czworoboczne koło albo okrągły trójkąt? Dlaczego wyznajemy, że Bóg jest wszechmocny? Czy to twierdzenie wymyślili teologowie przy zielonym stoliku? A może powtarzamy zdanie jakiegoś dewota? Ci, którzy poprzedzili nas w wierze, w szczególny sposób doznali doświadczeń Boga i Jezusa. Byli pod wrażeniem działania Boga, które niejednokrotnie budziło w nich zdziwienie, a czasem nimi wstrząsało. Dlatego też czuli potrzebę mówienia o tym, co się im przytrafiło podczas spotkania z Bogiem, bowiem ludzie obdarowani takim przeżyciem nie mogą zwyczajnie przejść nad nim do porządku dziennego, tak jakby nic się nie wydarzyło. Przecież w ich życiu „coś” się stało! Stało się coś, co można przyrównać do spotkania Zmartwychwstałego z niewiastami i uczniami. O tym musieli mówić! W ten sposób formułowało się pierwotne chrześcijańskie wyznanie wiary: Pan rzeczywiście zmartwychwstał! (Łk 24, 34). Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego, stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen. Przy takim doświadczeniu Boga nie myśli się o tym, jak formułować logicznie niepodważalne zdania. Chce się jedynie głosić innym wielkość, dobroć i wspaniałość Boga, ponieważ doznaje się radości, ponieważ samemu jest się tym spotkaniem poruszonym. Doświadczenie takie jest szczególnie imponujące, jeśli uszczęśliwia ono nie tylko jednostkę, ale również krąg przyjaciół, a nawet cały naród. Zazwyczaj nie teologowie czy filozofowie, lecz prości ludzie przekazują innym swą radość. Są to ludzie z sercem, którzy nie krzyczą fanatycznie, lecz są gotowi dzielić się z innymi własnymi doznaniami, a także — to rzecz ważna! — powiązać je z rzeczywistością życia. Izraelici widzieli, w jaki sposób Bóg wybawił cały ich naród z „wszechmocy” państwa egipskiego: On był potężniejszy! Przez długie lata odczuwali, jak przewyższające ich siłą sąsiednie narody rozbijały się o potężną opiekę Boga. Odkrywali, że On jest najpotężniejszy. Z tym poczuciem śpiewali: Czemu burzą się ludy... Powstają królowie ziemscy i książęta radzą społem przeciw Panu i Pomazańcowi Jego... Drwi z nich Ten, który mieszka w niebie, Pan im urąga (Ps 2 w tł. Cz. Miłosza). Naród izraelski ze zdumieniem spoglądał na regularne powroty pór roku: na wzrastanie, dojrzewanie, przemijanie i ponowne wzrastanie. Przyglądał się też równomiernemu, uporządkowanemu i „wiecznemu” biegowi świateł niebieskich. To były ślady, z których pobożni Izraelici poznawali mądre działanie Boga, którego potężna moc wszystko ożywia, porządkuje i utrzymuje w ruchu. Radowali się swoim Wszechmocnym, gdyż rzeczywiście czuli się u Niego bezpiecznie. Dlatego śpiewali: Kto się w opiekę oddał Najwyższemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka, powie do Pana: Ostojo moja i Twierdzo moja, Boże mój, Tobie ufam (Ps 91 w tł. Cz. Miłosza). Takie wyznanie dzisiaj wydaje się dla wielu, czasem i dla mnie, trochę przesadzone, niedorzeczne bądź nierealne. Czyż nie ma na świecie cierpienia, niesprawiedliwości, przemocy zła? Niejeden pyta na przykład, jak mogę czuć się bezpiecznie w obliczu Bożej wszechmocy po tym, co stało się w Oświęcimiu? Stawiając takie pytania nie można zapominać, że ludzie cierpieli już przed Oświęcimiem! Przecież od najdawniejszych czasów musieli znosić niesamowite okropności, musieli cierpieć najbardziej wyrafinowane tortury i katusze. Właśnie naród izraelski — jak chyba żaden naród — cierpiał okupację najróżnorodniejszych mocarstw. Był przedmiotem nienawiści i najróżniejszych okrucieństw jeszcze na długo przed Oświęcimiem. Oczywiście nie jest to usprawiedliwienie dla współczesnego okrucieństwa. Istotne jest natomiast, mimo tylu cierpień, że ci nasi przodkowie w wierze nieustannie wysławiali chroniącą ich Bożą wszechmoc: Panie, Ostoją nam byłeś z pokolenia w pokolenie (Ps 90, 1 w tł. Cz. Miłosza). Powyższa odpowiedź nie jest oczywiście żadnym logicznym uzasadnieniem. Jest odpowiedzią, która płynie wyłącznie z wiary. Czy istnieje jakaś inna, a zarazem lepsza? Wydaje się, że nie znajdziemy lepszej od tej, jaką podaje sam Bóg: Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan, Bóg, który jest, który był i który przychodzi (Ap 1, 8), a ja Mu odpowiem: Obym zamieszkał w Twoim namiocie na wieki, obym się schronił pod opiekę Twoich skrzydeł (Ps 61, 5 w tł. Cz. Miłosza). Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi — wyznają wierzący w Chrystusa. Ale na jakiej podstawie? Trudno dzisiaj spotkać człowieka, który by nie słyszał o „prawybuchu” jako przypuszczalnym prapoczątku świata. Radioteleskopy przenikają przez głębie wszechświata i poza znaną materią odkrywają antymaterię, rejestrują wybuchy i kurczenie się gwiazd w odległościach liczonych milionami lat świetlnych... Zdaniem wielu ewolucja wyjaśnia niemal wszystkie zagadki związane z powstaniem życia. Coraz to nowe tajemnice wyjawiają badania kuli ziemskiej. Mamy już dziecko z „probówki”. Doskonałe narzędzia odkrywają wciąż nowe cząsteczki materii oraz niewyobrażalnie szeroki ocean gwiazd we wszechświecie. Tylko Boga nie udaje się dotąd odnaleźć przy pomocy tych precyzyjnych aparatów. Czyżby zagadkę o początku świata i początku życia można było rozwiązać bez Boga? Czy jeszcze mogę z czystym sumieniem uznawać Boga za Stwórcę „nieba i ziemi”, jak to czyni Pismo Święte (Rdz 14,19)? Co rozumiem przez to, że nazywam Boga Stworzycielem nieba i ziemi? Czy przypatruję się wszystkiemu, co zawiera się we wszechświecie — od pracząsteczek po gwiazdy-olbrzymy? Czy uznaję, że to wszystko niekoniecznie musiało istnieć? Nie ma bowiem takiego bytu na świecie, który by sam z siebie zaistniał i wszystko — cokolwiek tutaj spotykamy — drzewa, góry, gwiazdy, ludzi, miasta — tego wszystkiego kiedyś tutaj nie było i kiedyś nie będzie. Skąd zatem początek wszystkiego? Z „prawybuchu”? Jeśli „coś” rzeczywiście wybuchło — a to jest rzeczywiście możliwe do przyjęcia — to „co” wybuchło? Przecież „nic” wybuchnąć nie może. W takim razie skąd pochodzi to „coś”, co mogło wybuchnąć? Dochodzimy do punktu, którego wiedza przyrodnicza ani technika nie są w stanie przekroczyć. Jeżeli w ogóle coś istnieje, to musi także posiadać praźródło swego bytu, a zatem musi istnieć jakaś rzeczywistość, która wszystkim znajdującym się na zewnątrz użyczyła istnienia. Jeżeli jednak jest ona rzeczywiście praźródłem istnienia, to nie tylko musi mieć sama w sobie istnienie, ale musi sama z siebie istnieć. Wynika z tego, że ten prabyt nie mógł nie istnieć. On musi istnieć, musi zawsze istnieć — musi być bez początku, bez końca, musi istnieć wiecznie. Właśnie owo praźródło bytu powołuje do istnienia wszystko inne, cokolwiek istnieje poza Nim, co kiedykolwiek było i co kiedykolwiek będzie! Prabyt wyprowadza, „stwarza” wszystko inne z niczego bez posługiwania się przy tym żadnymi narzędziami ani materiałem. Ten prabyt, tę jedyną i wieczną rzeczywistość nazywamy Bogiem. Można przyjąć, że Bóg powołał do istnienia „pramaterię” (fale, cząsteczki, energię, itd.), nadał jej dynamikę i plan dalszego rozwoju. Wszystko zatem — pierwsza inicjatywa, sensowny plan, uporządkowana prawidłowość — pochodzi od Boga, a nie jest tylko czystym przypadkiem. W tym znaczeniu „niebo i ziemia” oznaczają absolutnie wszystko, co nie jest Bogiem — zarówno byty materialne jak i duchowe. One są stworzeniami, ponieważ swe istnienie zawdzięczają Bogu, i to nie tylko pierwszy impuls powołujący je do istnienia, ale także trwałe podtrzymywanie w tym istnieniu. W każdej chwili zatem całe stworzenie zależy od Boga (Ps 104, 28-30). Bóg nie musiał dokonywać dzieła stworzenia. Całe stworzenie powołał do istnienia swą wolną decyzją, kierując się jedynie miłością. Nowy Testament świadczy, że Chrystus pośredniczył w tym dziele: Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (J 1, 3). Oczywiście pośrednictwo Chrystus nie ogranicza się tylko do początku; ono trwa. W Liście do Kolosan czytamy: Wszystko w Nim ma istnienie (Kol 1,17). I jeszcze jeden znamienny wymiar dzieła stworzenia przybliża ten sam list: Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone (Kol 1, 16). Dzieło stworzenia zatem nie jest wynikiem przypadku. Nie zostało też „rzucone” i pozostawione ślepemu losowi. Dzieło to w swym początku, w swym trwaniu i w swym końcu podtrzymywane jest mocą dobroci Boga. On prowadzi je na powrót do siebie, by w Nim mogło otrzymać ostateczną doskonałość. Tak wyraża tę prawdę przyrodnik i teolog — Teilhard de Chardin: „Cały rozwój stworzenia biegnie nieustannie w kierunku punktu Omega, czyli ku Bogu, który jest jego Alfą, jego początkiem”. Zauważmy, że nauki przyrodnicze znają tylko słowo „teraz”, które oznacza przemijanie stworzenia. Gdyby jednak to „teraz” trwało miliard lat, byłoby tylko stworzeniem i nie mogłoby powstać samo z siebie. Nauki przyrodnicze nie potrafią określić ani początku, ani końca. Tylko Bóg zna te dwa decydujące punkty i tylko On może nam tę tajemnicę odkryć. Dla naszej pociechy i dla naszego umocnienia daje nam poznać, że zarówno początek stworzenia, jak jego koniec są dziełem Jego miłości. opr. aw/aw
Nieojciec w religiach świata Bóg jest centralną rzeczywistością religii, ale tylko chrześcijaństwo objawia Boga jako Ojca wszystkich ludzi. W innych religiach, nawet tzw. religiach księgi, Bóg określany jest wieloma terminami, które nigdy jednak nie przypisują mu ojcostwa rodzaju ludzkiego. Owszem, mówi się w nich o stworzeniu człowieka, lecz stworzenie nie jest tym samym, co zrodzenie. W Koranie możemy przeczytać: Wierzymy w Boga i w to, co nam zostało zesłane. W islamie Bóg jest jeden i wszechwładny, wszechmocny, wszystkowidzący, wszystkosłyszący, miłosierny, litościwy, przebaczający. W Koranie nie znajdziemy jednak określenia "Bóg Ojciec". W buddyzmie pod pojęciem "boga" wyznawcy uznają wszechogarniającą, ponadczasową, nigdy niestworzoną Prawdę. Buddyjski bóg nie posiada osobowości. W taoizmie tao jest: ...stanem i rzeczywistością, nie jest czynnością ani kształtem. Może być udzielone, ale nie może być wzięte. Można je osiągnąć, ale nie można go zobaczyć... Istniało przed narodzinami nieba i ziemi, a nie jest dawne; jest starsze od najgłębszej starożytności, a nie jest sędziwe. W żadnym przypadku nie ma charakteru istoty boskiej, tym bardziej trudno mówić o ojcostwie. W hinduizmie bogów jest wiele. To jedyna religia, w której bóstw wciąż przybywa. żaden z nich nie jest jednak ojcem ludzi. Pojęcie "ojca" pojawia się natomiast w ruchu "Hare Kriszna", ale oznacza ojcostwo w sensie przenośnym, nie dosłownym (ojciec wszystkich żywych istot). Potężny Ojciec w Starym Testamencie Pojęcie Boga jako ojca pojawia się dopiero w judaizmie. Odnosi się ono najpierw do przyszłego Króla Mesjasza: Tyś Synem Moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem. Myśl tę powtórzy Dawid w Księdze Trzeciej Psalmów wobec tajemniczego "pierworodnego"; "Ty jesteś moim Ojcem" - powie niejako w imieniu Syna Człowieczego. Nawiąże w ten sposób do słów Jahwe zapisanych w Drugiej Księdze Samuela: Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem. Bóg przedstawiany jest jako Ojciec człowieka: króla Izraela. O tym człowieku i królu więcej mówią kolejne Księgi Pisma Świętego. Księga Mądrości nazywa go "sprawiedliwym" i "niewygodnym", bo: ...sprzeciwia się naszym sprawom..., chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim..., chełpi się Bogiem jako ojcem. Wrogowie logicznie wnioskują: Jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim. Prorok Izajasz powie znacznie więcej. Dziecię, które ma się narodzić, nazwie "Odwiecznym Ojcem". Jeśli "Ojcem", to zasadne zdaje się być pytanie: Czyim Ojcem? Czy tylko Ojcem Syna Bożego? Okazuje się, że również ojcem "naszym": Boś Ty naszym ojcem! Tyś, Jahwe, naszym ojcem. A przez usta Jeremiasza Jahwe wyrazi swoją tęsknotę i pragnienie: Jakże chciałbym cię zaliczyć do synów. Myślałem: Będziesz Mnie nazywał "Mój Ojcze!" Malachiasz natomiast zapyta retorycznie: Czyż nie mamy wszyscy jednego ojca? Jahwe objawia się jako troskliwy Ojciec: Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; troszczyłem się o nich. Przyciągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. Bóg przemawia do człowieka ciepło i pieszczotliwie: Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku... Abba, "Tatuś" w Nowym Testamencie Czy w takiego Boga wierzę? O naszym usynowieniu i ojcostwie Boga mówi dobitnie Nowy Testament. Prawdę tę objawił ludziom najpełniej Syn Boży i Syn Człowieczy. Osobowy i ojcowski charakter Boga znajduje swój wyraz przede wszystkim w fakcie wcielenia Chrystusa. Przez to Bóg zbratał ze sobą wszystkich ludzi. Kiedy się modlicie, mówcie: "Ojcze nasz". Odtąd ludzkie postępowanie ma być niejako dowodem ich boskiego rodowodu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. W pierwszym więc rzędzie dziećmi Bożymi są chrześcijanie. To oni mają być unaocznieniem prawdy o Bożym ojcostwie. Bóg to nie tyle surowy Ojciec-Sędzia, ile kochający, czuły, wyrozumiały, skory do wybaczania Abba - "Tatuś". Tak zwracał się do Niego Jego Pierworodny w chwilach szczególnie trudnych: "Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe..." Tak zachęca nazywać Boga św. Paweł: "Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi..." I w tym duchu - "duchu przybrania za synów... możemy wołać: «Abba, Ojcze»". Nie jest to jedynie domysł ani przenośnia. Na dowód tego, że jesteśmy synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem chrześcijanin jest synem: Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Ojciec wcielony w Kościele Nie sposób przecenić, a tym bardziej nie docenić faktu boskiej natury człowieka. Każda istota ludzka jest "z Jego rodu", a chrześcijanie są tu uprzywilejowani. Prawda ta została w sposób jasny objawiona, a owa boska natura "wszczepiona" poprzez sakrament chrztu. Można by się zadumać nad doniosłością owego faktu, a przy tym mocno zarumienić. Wszak tak mało w naszym życiu z boskiej istoty... Słyszy się bowiem powszechnie o rozpuście między nami, i to takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan. Poczytne tabloidy i usłużni sąsiedzi wytykają nas palcami i nasze niegodziwe uczynki. Nie jesteśmy aniołami, a jeśli mówią o nas bogowie - to ci nieświęci: królowie życia w poczekalni sławy. "Wierzę w Boga Ojca" - powtarzam w każdą niedzielę. Ale czy kogokolwiek przekonam o mojej wierze, skoro sam nie mam do końca pewności, że Bóg to mój Ojciec, mój Tatuś...? O. dr Ignacy Kosmana OFMConv, RN 3/2011, s. 80 PoprzedniWierzę w Boga OjcaNastępny
[21:17] spamer: a nie taki, jaki się objawia[21:17] spamer: zafałszowania to każda próba objęcia Go ludzkim rozumem[21:17] wwwiola: Właśnie, Palolina, masz rację, to się jakoś tak nakłada [21:17] ksiadz_na_czacie11: Palolina, racja, przede wszystkim to zranienia z relacji ziemskich[21:17] ksiadz_na_czacie11: a ponieważ nie ma wśród ludzi ideałów, to takie zranienia, mniejsze lub większe nosimy wszyscy[21:17] amica: od początku był z tym problem [21:17] amica: jak Adam z Ewą byli ok, to nie ukrywali się przed Bogiem jak policjantem[21:18] amica: a jak narozrabiali, to od razu zapomnieli o miłości, tylko się schowali w krzaki[21:18] ataner155: co narozrabiali? zobaczyli że są goli - i się zawstydzili[21:18] Palolina: bo poznali grzech, czyli spojrzeli na siebie pożądliwie, a nie tak jak patrzy Bóg - ale to chyba zejście z tematu[21:18] wwwiola: Co możemy zrobić, żeby odfałszować obraz Boga? [21:18] wielki_czarny_pies: to po co Bóg jest Ojcem... a nie Przyjacielem? byłby spokój z trudnościami... przynajmniej w większej skali... [21:18] amica: umieć stawać przed Panem w prawdzie i prosić Go o to, by dał się poznać[21:19] spamer: prosić o dar Ducha, bo inaczej to sory...[21:19] amica: poza tym, spowiedź, Komunia, modlitwa[21:19] amica: i SŁOWO BOŻE [21:19] ksiadz_na_czacie11: Wwwiola, dać sobie uleczyć rany[21:19] wwwiola: w jaki sposób?[21:19] Ines: a jeśli są rany nie do zaleczenia?[21:20] ksiadz_na_czacie11: a Bóg Objawia się jako Ojciec właśnie, żeby nam dać intymną bliskość i możliwość odnalezienia Miłości [21:20] ksiadz_na_czacie11: Ines, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych[21:20] amica: Bóg leczy każde rany [21:20] amica: trzeba do Niego przyjść i je pokazać[21:20] amica: z wiarą jak dziecko, które się skaleczy i idzie mówiąc: Tato mam kuku[21:20] wielki_czarny_pies: dzięki za taką bliskość...[21:20] Palolina: Rozmawiać z ojcem - powiedzieć mu w oczy, jakie ma się żale do niego, czego nie umie mu się przebaczyć i samemu prosić go o przebaczenie za to, że się go sądziło [21:21] ksiadz_na_czacie11: bo to Imię Ojciec, to właśnie objawienie bliskości i to takiej, że się w głowie może zakręcić:)[21:21] spamer: tu też spory paradoks, jak przyjść do Kogoś, kto nas otacza, w kim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy[21:21] spamer: można się najwyżej otworzyć[21:21] spamer: i to z pomocą łaski[21:21] Ines: łatwo powiedzieć... gorzej jeżeli te rany sam Bóg spowodował [21:21] wielki_czarny_pies: Palolino... jasne... ideał... ino często dążący do jeszcze większych zranień.....[21:21] ataner155: spamer, to, że jesteśmy Jego - nie oznacza, że w Nim żyjemy [21:22] spamer: ataner, mógłbym polemizować[21:22] ataner155: a ja nie - nie jesteś w Nim - jeśli tego nie chcesz[21:22] ataner155: i nie pamiętasz[21:22] ataner155: jesteś, jeśli Go zaprosisz[21:22] ataner155: On się sam nie pcha - tylko czeka[21:22] ksiadz_na_czacie11: Ines, albo my sami z powodu fałszywego obrazu Boga [21:22] amica: jeśli Bóg dopuszcza rany, to dlatego, że chce nas oszlifować jak diament[21:22] amica: żeby potem był brylant [21:22] Ines: sami sobie je zadaliśmy, a to ciekawe spojrzenie... jakiś mały masochizm...[21:22] Palolina: wcp - mi pomogło, a uwierz mi... też nie mam idealnego ojca [21:22] ksiadz_na_czacie11: ej, ej, Bóg dlatego właśnie, że Jest Ojcem, nie rani [21:22] spamer: to jak przenikanie ciała ludzkiego przez jego ducha [21:23] spamer: tak przenika Bóg świat[21:23] spamer: a właściwie świat Bóg[21:23] spamer: ale to moje zdanie[21:23] wielki_czarny_pies: Palolino... też to znam...[21:23] amica: Bóg nie rani, ale dopuszcza rany, bo szanuje naszą wolną wolę[21:23] wielki_czarny_pies: księże... jak to jest oczywiste wynikanie, to ech...... [21:23] ksiadz_na_czacie11: Ines, ano dokładnie tak:) tyle że jakby na własne życzenie [21:23] Ines: no cóż w ST jest napisane On sam zrani... znowu kłamią :) [21:23] wwwiola: nie rani? a Hiob?? :)) [21:24] ksiadz_na_czacie11: jedyne, co nas rani w zbliżaniu się do Boga to nasz własny egoizm i pycha, to nas boli[21:24] spamer: Hiob to przypowieść[21:24] spamer: człowiek nie istniał[21:24] wwwiola: ale jakby nie było, czegoś dotyczy :P [21:24] Lars: spamer - istniał :)[21:24] Lars: Hiob [21:24] ksiadz_na_czacie11: Ines, tylko może w tym zranieniu chodzi o coś innego:)[21:24] ataner155: Hiob? ale Hiob w Nim trwał - nie miał Mu za złe tych ran - hmm, a może Hiob powinien się ciut postarać? a nie tylko ufać i stać w miejscu?[21:24] Palolina: Hiob potrzebował takiej historii - bez niej w swojej sprawiedliwości nigdy nie zrozumiałby, że Bóg kocha go za darmo bez tych jego prezencików [21:25] wielki_czarny_pies: skąd wiecie, co było potrzebne Hiobowi? może patrzmy na siebie...[21:25] Ines: to jednak Bóg rani czy nie?[21:25] ksiadz_na_czacie11: Bóg nie jest przyczyną zła[21:25] ataner155: nie[21:25] amica: to my sami siebie ranimy, Ines[21:25] amica: a zwalamy na Boga[21:26] amica: Bóg szanuje naszą wolę[21:26] amica: my nie szukamy Jego i jak nasza się nie zgadza z Jego, to potem mamy problem[21:26] amica: chyba, że źle myślę[21:26] spamer: no księże, stworzył jednak szatana więc... [21:26] ataner155: nie stworzył go z myślą o stworzeniu zła[21:26] spamer: stworzył z wiedzą, jaki będzie[21:27] ksiadz_na_czacie11: Spamer, nie stworzył szatana, stworzył anioła obdarzonego wolną wolą[21:27] ataner155: każdego z nas stwarza, wiedząc jacy będziemy, czy to znaczy, że nie mamy się starać?[21:27] spamer: tak, ale wiedział, jak się to skończy [21:27] spamer: był i na końcu[21:27] ksiadz_na_czacie11: Spamer, ale czy zmusił go w jakiś sposób?[21:27] spamer: nie, ale stwarzając wiedział, że tak wybierze[21:27] Lars: ks11 - a dlaczego Bóg nie ukarał szatana? :)
Wielka i niesamowita oczywistość przebija z tych słów. „Bóg, Ojciec Wszechmogący” – wypowiadając te słowa nie czynimy nic innego jak podajemy definicję słowa >. Kiedy jednak popatrzymy na ludzkie życie, prawda o Bożej wszechmocy staje się mniej wyrazista. Powstaje wówczas w naszym umyśle wiele pytań: jaka jest główna przyczyna tego, że ludzie nie mogą wytrwać w wyznawanej wierze? Skąd to nieszczęście, które spadło na mnie wówczas, kiedy myślałem, że postępuję dobrze i Bóg powinien być ze mnie zadowolony? Bardzo łatwo wówczas dać się prowadzić uczuciom, a nie rozumowi. Matka, która straciła dziecko powie: „czy Bóg nie mógł temu zapobiec? Jeśli nie mógł, to znaczy, że nie jest Wszechmogący. Jeśli natomiast chciał, aby tak się stało, to nie jest moim Ojcem. Jedna z dwóch możliwości: albo jest Ojcem i nie ma wystarczającej mocy, aby pomóc tym, którzy w Nim pokładają nadzieję, albo też jest Wszechmogący i jednocześnie okrutny. Ojciec Wszechmogący nie potraktowałby mnie w ten sposób”. W takim razie co oznacza, że Bóg jest Wszechmogący i jednocześnie jest Ojcem? Spróbujemy się nad tym zastanowić. Bóg jest Wszechmogący w tym znaczeniu, że nie może być ograniczony przez coś, co znajduje się poza Nim. On jest przyczyną wszystkiego, w Nim wszystko bierze swój początek. Jeśli istnieją jakieś granice Jego działania, to mogą to być jedynie te, które ON sam sobie postawił, a nie inna osoba lub rzecz. Winniśmy to mieć na względzie, kiedy szukamy odpowiedzi na pytanie o cierpienie. Nie przedstawiajmy więc Pana Boga jako Kogoś bezsilnego wobec ludzkiego cierpienia, ani też nie wyobrażajmy Go sobie jako przemiłego urzędnika nieba, który mówi: >. Bóg jest Wszechmogący w tym znaczeniu, że może uczynić wszystko, co nie jest przeciwne rozumowi. Prawa rozumu są częścią prawdy, a ta jest częścią Boga, a ściślej mówiąc jest Nim samym: Bóg jest Prawdą. Bóg nie może więc uczynić rzeczy sprzecznych, o czym pewni ludzie zdają się niekiedy zapominać. Bóg jest także naszym Ojcem. Św. Paweł zauważa, że wszelkie ojcostwo ludzkie bierze swój początek w ojcostwie Boga. W pełni sens Bożego ojcostwa objawił nam Jezus Chrystus. Bóg jest naszym Ojcem, gdyż zna każdego z nas dogłębnie. Pan Jezus wyraźnie o tym nauczał, mówiąc: „Ojciec Twój, który widzi w ukryciu…” /Mt 6, – nikt więc nie może Go oszukać. On zajmuje się swoimi stworzeniami, niezależnie od tego, czy one o Nim pamiętają. Ojciec ziemski, poproszony przez swojego syna o chleb, nie poda mu kamienia. Ileż więcej dobrych rzeczy da każdemu proszącemu nasz Ojciec niebieski! (por. Łk 11,11-13). Chrystus kładzie mocny nacisk na zaufanie, jakie winniśmy posiadać w Bogu, który jest naszym Ojcem. To fundament całego chrześcijaństwa. Co oznacza pojęcie ojcostwa w dzisiejszym świecie? Pierwszym zadaniem rodziców jest wychowanie swoich dzieci. Pozostawmy bez komentarza różne błędne, wypaczone koncepcje w rodzaju >. Rodzice winni tak wychowywać swoje dzieci, aby ciągle pomagać im korygować ewentualne błędy, które mogą się pojawiać w zachowaniu ich pociech. Również i Bóg wychowuje ciebie i mnie. Jeśli dawałby nam wszystko, o co Go prosimy, szybko stalibyśmy się rozkapryszonymi dziećmi: egoistami, napuszonymi, leniwymi. Bóg nieustannie kształtuje naszą naturę, aby uczynić z nas takim osobami, jakimi chce, abyśmy byli. Gdyby tak nie czynił, nie byłby naszym prawdziwym Ojcem. Żyjemy jednak w świecie niedoskonałym, co widzimy też po naszej woli: jest ona wolna, ale po grzechu pierworodnym narażona na złe jej wykorzystywanie. Jeśli więc może się ona stać przyczyną cierpienia zadawanego innym ludziom, to również musi przyjąć na siebie i taką ewentualność, że tego cierpienia będzie od innych doznawać. W rzeczywistości Bóg ogranicza przez to swoją wszechmoc: dozwala, byśmy jedni drugim zadawali cierpienie, gdyż w przeciwnym razie dar wolnej woli nie miałby sensu. To jednak nie wszystko. Cierpienie jest także naszym długiem, jaki zaciągamy wobec Boga poprzez nasze grzechy; jest też karą za nie. Jako stworzeni na Jego obraz i podobieństwo nie tylko mamy wybierać dobro, a unikać zła, lecz także jesteśmy odpowiedzialni za dokonywane przez nas wybory. I ponosimy ich skutki. Stąd też gdy wybierzemy zło, zasługujemy na karę. Dlatego też każdy z nas, ty i ja, będziemy musieli uregulować nasze długi wobec Niego, zanim pójdziemy do nieba, poprzez cierpienie tu na ziemi lub też w Czyśćcu. I jeszcze jednej kwestii nie możemy tu pominąć. Pan Jezus cierpiał za nas i jest wielkim honorem dla tych, którzy mu służą to, że On dozwala, aby razem z Nim współcierpieli. W Maryi mamy tego najdoskonalszy wzór. I święci, którzy będąc ludźmi tak dobrymi, chcieli znosić wielkie nieraz cierpienia. A my? Myślę, że ty i ja często jesteśmy daleko od nich, uskarżając się tyle przy bólu głowy. Spośród wielu przymiotów Bożych wyznanie wiary wymienia tylko wszechmoc. Nie jest sprawą łatwą jej zrozumienie i przyjęcie konsekwencji w naszym życiu. Jest to jednak dla nas bardzo ważne. Podsumowując, możemy powiedzieć za Katechizmem Kościoła Katolickiego (268): >. >. Znowu trzeba więc powtórzyć, że cierpienie ma wymiar również pewnej dyscypliny wychowawczej, której człowiek potrzebuje, aby stać się kimś na miarę Bożych oczekiwań. On pragnie, abyśmy nie byli przywiązani do rzeczy stworzonych, a to nie jest łatwe, jeśli zawsze mamy to, czego pragniemy. On chce, byśmy nauczyli się cierpliwości: a jak to uczynimy, jeśli niczego nie będziemy musieli znosić. A nasza pokora, a całkowite i pełne zaufanie do Boga? Sami wiemy, jak jest z tym w praktyce. Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików
Kraków, WSD, 1. Już tysiące słów padało w jesiennym miesiącu maryjnym o skarbie róż - nie ogrodowych, ale róż wiary - piętnastu świętych tajemnic. Dziś przychodzi nam poprosić Maryję o pomoc w uchyleniu rąbka tej tajemnicy, jaką jest tajemnica naszej wiary, wiary wyznawanej w modlitwie różańcowej. Prośmy Wspomożycielkę Wiernych o pomoc dla mnie, bym owocnie otwierał usta, a was o cierpliwość, byście skutecznie otworzyli serce, zdolne rozsądzić pszenicę od plewów. 2. Trzymając w ręku różaniec, nawet kleryk Krakowskiego Seminarium może zastanowić się, czy Credo trzeba odmawiać na początku, czy na końcu życiodajnej modlitwy. Różne tradycje lokalnych Kościołów, tradycja Seminarium, setki książeczek do nabożeństw, różaniec w parafii, czy w domowym Kościele bądź się kłócą, bądź zgadzają w tym temacie. Trzeba jednak Credo umieścić raczej na początku modlitwy różańcowej ze względów i teologicznych, i praktycznych. Tak też uczyły babcie i mamusie swoje pociechy w niejednej wiosce malowniczej Małopolski. „Gdy zaczynasz odmawiać tę modlitwę - mówiły - weź krzyżyk, który jest na początku różańca do swej ręki i trzymając go wyznaj wiarę, w Boga". 3. Czym jest to wyznanie wiary? Jest pomostem między nauką naszych rodziców i nauką Kościoła pierwszych wieków. Wyznanie to, zwane Składem Apostolskim jest bowiem pierwszym credo soborowego Kościoła. Pochodzi z 324 r. i jest widzialnym znakiem niewidzialnej mocy potężnego już wtedy Ludu Nowego Przymierza. Już to przyczynia się do poznania roli, jaką odgrywa „Wierzę w Boga" w mojej modlitwie różańcowej. A jaka jest ta rola? 4. Przede wszystkim jest to rola jakby ogólnego przewodnika. W tym sensie Credo jest pionem, który nadaje kierunek rozmyślaniu nad świętymi tajemnicami, czuwa nad prawowiernością mojej modlitwy. Credo pobudza moją świadomość. Mówi mi, że to, co będę teraz czynił należy do dziedziny wiary. Credo nadaje powagi i wagi modlitwie poprzez swój majestat historyczny i przypomnienie tego, co w życiu najważniejsze. To Credo przypomina także, kim ja jestem, bo jestem tym, w co wierzę. I tak Credo jest dla mnie biletem, zaproszeniem, kartą wstępu do tajemnic różańca świętego. Nie mogę owocnie rozmyślać, jeżeli nie wierzę, nie wierzę, jeżeli tego nie wyznaję. Bo skarb różańca jest skarbem dla wierzącego, fałszywą perłą dla serca niewiary. 5. To moje „wierzę" jest jednak także jakby szczegółowym przewodnikiem. Przypomina, że cały różaniec wyrasta z wiary w konkret i do takiej wiary prowadzi. „Wierzę", bo nie wszystko rozumiem i dlatego też rozmyślam nad prawdami wiry. „Wierzę w Boga Ojca", Tego, który posłał anioła Gabriela do mieściny Nazaret, Tego, który był wielbiony przez Dziewicę poślubioną Józefowi. Wielbiony życiowym fiat i wypowiedzianym Magnificat. „Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jedynego", który narodził się w Betlejem z Maryi Panny, ku czci której modlitwę tą odmawiam, która Go ofiarowała w świątyni i tam też znalazła. Wierzę w Jezusa, który był ukrzyżowan, bo nie uchylił się od dźwigania krzyża i umarł, bo nie uchylił się od dźwigania woli Ojca. Wierzę i w zmartwychwstanie, dlatego je będę rozmyślał i we wniebowstąpienie, bo tam jest Pan, gdzie serce me tęskni. Skoro odszedł, to wierzę w Jego powtórne przyjście, bo kto uwierzył w krzyż, wierzy i w życie z Tym, który na nim skonał. Wierzę w Ducha Świętego, którego zesłanie rozmyślać będę i to zielonoświątkowe, i to nieustanne - duszy wnętrza mego. Wierzę w Kościół powszechny, w tysiące ludzi trzymających święty różaniec w uświęcanych dłoniach i w tę, która pierwsza w tym Kościele - wniebowzięta i ukoronowana. Jeśli Ona Niepokalana, wierzę w grzechów odpuszczenie; jeśli wniebowzięta, w ciała zmartwychwstanie; jeśli króluje życiem, wierzę, że ono wieczne; jeśli mówi fiat, nie mogę nie powiedzieć amen. To amen dopiero pozwala mi wejść w szczegóły nieustannie toczącej nie „się", ale przez Boga historii zbawienia. Amen nie tylko temu Credo, ale amen Panu, amen Maryi, amen Kościołowi. Poprzez „amen" mogę wejść w szczegóły radosne, bolesne i chwalebne, w szczegóły 15 tajemnic świętego życia. 6. Jeśli mój różaniec pozostawiał wiele do życzenia i jeśli nadal niedostatek jest częstym mym gościem, to dlatego, że brakowało mi tego „Wierzę" - nie tylko w świadomości, ale często także na ustach. I to też jest łaską Pana, że dane mi jest mówić o tym, bo gdyby nie to, jeszcze dziś odmawiałbym codziennie nie cząstkę różańca, ale 5 tajemnic, a to jest wielka różnica. Dziękując komu się należy za tę łaskę, jeszcze raz proszę z przekonania i z serca. Proszę o wiarę, zachęcam do wiary i życzę wiary, bo jaka będzie nasza wiara, takie będzie Credo, a jakie Credo, taki różaniec. „Panie, przymnóż na wiary!" Święta Panienko „zaradź naszemu niedowiarstwu", byśmy nie na darmo rozważali święte tajemnice Twojego życia. Byśmy nie byli jakoby te wieprze, przed które rzucono drogocenne perły!
tak ja wierze w boga ojca